Pojawiam się i znikam,
czyli kilka słów wyjaśnienia.
Marna ze mnie blogerka skoro znów zostawiłam Was bez słowa na tak długi okres czasu. Moim usprawiedliwieniem są wyjątkowo piękne i słoneczne wakacje, jakie w tym roku mieliśmy w Polsce. Nie żebym miała ostatnie trzy miesiące wolne... Niestety nie. Jednak letnia aura nie sprzyjała siedzeniu przed ekranem laptopa. Jeszcze chwila i mogłabym zapomnieć hasła do niego...
Co robiłam w ostatnim kwartale?
Były wycieczki po okolicy połączone z geocachingiem ( kilka postów i kilka miesięcy temu pisałam o geocachingu w Gdyni), mnóstwo spotkań z przyjaciółmi, sporo rękodzieła, gotowanie, pieczenie, pierwsze, własne przetwory, odpoczywanie (i opalanie) na dachu, lektury, a także pierwszy urlop z moją Przyjaciółką i Jej trzymiesięcznym wówczas synkiem. Końcówka wakacji to zbiory lawendy i od nich zacznę powrót do blogowego świata. Co prawda nie przyłożyłam ręki do ścinania tych aromatycznych gałązek, jednak Mama podzieliła się ze mną swoimi zbiorami, a co więcej zdradziła sposób na lawendową dekorację.
Lawendowe pałki - DIY.
Potrzebujemy:
- 50 gałązek świeżo ściętej lawendy*
- sznurek
- trochę chęci i wolnego czasu
Zbieramy wszystkie gałązki lawendy i łączymy w bukiet, w którym wszystkie kwiatki zaczynają się na jednej wysokości, czyli... Dokładnie NIE TAK jak jest na zdjęciu. Złączyłam gałązki w bukiet, ale kwiatki zaczynały się czasem niżej, czasem wyżej, przez co gotowa lawendowa pałeczka jest przede wszystkim długa, a powinna być pękata.
Odwracamy bukiet do góry nogami i pojedynczo wywijamy gałązki do dołu. Zbieramy je w całość i przewiązujemy sznurkiem.
Przygotowane w ten sposób pałki należy powiesić w przewiewnym, zacienionym miejscu, aby się zasuszyły.
*Do przygotowania nie można użyć ususzonej lawendy, ponieważ gałązki będą się łamały.
Dzisiaj, już wysuszone, pałki przywędrowały z klatki schodowej do domu i dostały fioletowe wstążki. Następnym razem pokażę zdjęcia, bo czekają na obróbkę.
Tymczasem uciekam tworzyć kolejne posty, bo chociaż do Was wracam dzisiaj, to od prawie dwóch tygodni pracuję nad blogiem - zgłębiam tajniki html'a, pozycjonowania, grafiki itp itd. Na komputerze robię porządki, segreguję, przeglądam zdjęcia, spisuję pomysły i staram się ułożyć plan postów do przodu, aby bywać z Wami więcej i częściej.
Uściski dla tych, którzy dobrnęli do końca :)
A.
PS: Lepsze duże czy mniejsze zdjęcia?
To ja czekam na zdjęcia - jakoś nie mogę sobie wyobrazić, w jaki sposób wyeksponować Twoje lawendowe pałki :)
OdpowiedzUsuńNa pewno niedługo wrzucę zdjęcia :) Można je powiesić na gałkach od mebli, położyć, wyeksponować w jakiejś kompozycji ze świecami :)
Usuńmoja mama też takie robi, przeplatając jeszcze fioletową wstążeczką. :)
OdpowiedzUsuńa zdjęcia zdecydowanie duże! :)
Zaczęłam szukać i znalazłam... Faktycznie jest taka metoda, równie efektowna :)
UsuńDzięki :*
U mnie też lawenda króluje :-)))
OdpowiedzUsuńBo jest piękna :) Co ciekawe nie cierpię wszelkich lawendowych kosmetyków, aromatów, świec, za to naturalną, prawdziwą lawendę mogłabym wciągać :D
UsuńPiękne są :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń"Dobrze ze wróciłaś ,
OdpowiedzUsuńkwiaty w wazonie, znów oswojone cicho piją wodę" SDM
Witaj , milo znów Cie czytać :)