11/17/2017

Książki dla dzieci

Książki dla dzieci
Kiedyś, na spotkaniu służbowym, pewna sympatyczna przedstawicielka handlowa, powiedziała mi mądre zdanie, które staram się, żeby przewodziło mojemu macierzyństwu: "Ciesz się tym co jest, nie czekaj z niecierpliwością na to co będzie".

Nie raz słyszeliście gdzieś w rodzinie, wśród znajomych, a może sami tak mówiliście: "Nie mogę się doczekać, kiedy będzie... chodzić, przesypiać całe noce, powie mama, zacznie mówić, przestanie jeść z cycka" itd. itp. A przecież taka kolej rzeczy i to wszystko nastąpi. Szybciej niż nam się wydaje.

I choć cieszę się chwilą obecną to było coś, na co czekałam z niecierpliwością. Na dzień, w którym Kuba zrozumie, że książki są super.

biblioteka dziecięca

JJ przez długi okres czasu nie wykazywał zainteresowania literaturą. Obojętne były mu pięknie wydane kartonowe książeczki. Ba! On nawet ignorował te gumowe, wodoodporne. Grube, cienkie, małe, duże - potrafił przejrzeć je w 30 sekund, po czym odchodził znudzony. Po skończeniu mniej więcej 15 miesięcy nastąpiła zmiana o 180 stopni. I tak jest do dziś.

Z książką zaczynamy dzień, z książką siedzimy na kanapie, łóżku, fotelu, podłodze. Ba! Kuba czyta też w łazience- na nocniku, jeśli książka jest w zasięgu jego małych rąk. Zdarzyło się, że przebudzony o 2 w nocy przyniósł nam książkę do łóżka, otworzył i zaczął zadawać serię pytań "Co to?". Dziecięce książeczki walają się u nas po całym domu, właściwie nie ma miejsca, gdzie nie leżą, bo choć staram się znosić je z powrotem do pokoju Kuby to dostają nóżek i wracają w niepożądane miejsca.

Wydaje się, że Kuba nie jest specjalnie wybredny. Kiedy siadamy na kanapie obok regału z książkami to nie przebieramy tylko czytamy prawie wszystko po kolei. Jednak kiedy Kuba przychodzi z książkami do sypialni lub salonu to są to zawsze te same pozycje. Zdecydowanie ma swoich faworytów i o nich będzie dzisiejszy post.

Książki dla dzieci


Ulica Czereśniowa

Jesień na ulicy Czereśniowej

Niezaprzeczalny numer 1 to Ulica Czereśniowa Wydawnictwa Dwie Siostry. Jesteśmy w posiadaniu trzech książek z tej serii: Jesień, Zima, Wiosna, a na pewno zaopatrzymy się w pozostałe dwie: Lato i Noc. 
Każda książka przedstawia te same miejsca na Ulicy Czereśniowej z tymi samymi bohaterami, ale w różnych sytuacjach, często adekwatnych do danej pory roku. 
My przygodę z Ulicą Czereśniową rozpoczęliśmy, kiedy Kuba miał prawie 14 miesięcy. Przez długi czas oglądaliśmy i pokazywaliśmy najprostsze rzeczy: auto brum, brum, kotek miau, piesek hau, krówka, świnka itd. Potem zaczęliśmy (ja i M) nazywać bohaterów (na okładce są podpisani, nie wszyscy, ale mając trzy części znamy imiona większości), opowiadać co robią, pokazywać zależności pomiędzy jedną a drugą stroną. Teraz pytamy o coraz drobniejsze szczegóły, a Kuba z zaciekawieniem jeździ palcem po stronie i szuka. Jeśli nie zadajemy pytań to włącza swoją litanię "co to? co to? co to?" Wiem, że książka będzie nam jeszcze służyła przez lata, bo sposobów na zabawę nią jest mnóstwo. Sprezentowałam jedną z części dzieciom kuzynki na Święta Bożego Narodzenia i po roku nie są znudzone, a to chyba najlepsza rekomendacja.

Kliknij, by najtaniej kupić: lato, jesień, zimę, wiosnę i noc.

książki dla dzieci 1+

Króliczek

Z tego samego wydawnictwa pokochaliśmy króliczka (choć ja chyba trochę bardziej niż Kuba). Mamy pierwszą część "Śpij, króliczku" (kupuję!) a miesiąc temu dołączyła do niej druga "Do kąpieli, króliczku" (kupuję!). Wielki plus za to jak prostymi hasłami i obrazkami książka zachęca dziecko do aktywności. To chyba pierwsza książka, którą udało nam się przeczytać strona po stronie. I choć tekstu jest mało to ten kto ma dziecko zrozumie, że książki z dzieckiem można czytać nawet co piątą stronę, a spróbuje się inaczej... Przy króliczku nie ma tego problemu, Kuba czeka aż przeczytam polecenia i odpowiednio - puka króliczka w ramię, klaszcze żeby go przebrać, przykrywa kołderką, a najchętniej... daje mu buziaka na dobranoc. Czasem czytamy książkę i wykonujemy polecenia na pluszowym króliku - podwójna radość. Polecam!

domowa biblioteczka

wydawnictwo wilga

Wydawnictwo Wilga ma bardzo dużo książek dla dzieci i o ile niektóre pokochałam to są też takie, które kompletnie mnie nie przekonują, ale Kuba chętnie po nie sięga. Tutaj te, które lubimy oboje.
Wesołe wierszyki (kupuję!) są nie tylko wesołe i naprawdę fajne, ale mają bardzo radosne ilustracje. Książka jest kolorowa, przyjemna dla oka. Wiersze na razie Kuby nie zajmują, nie przejmuję się, jeszcze dojdziemy do etapu, gdzie będę je recytowała wybudzona w środku nocy. Za to potrafi już wskazać chyba wszystkie zwierzęta, a jest ich tam całkiem sporo.
Książeczki, które widzicie obok to seria sprzedawana w estetycznym pudełku - Kuba dostał je w prezencie na roczek. Takie małe, duże, długie i wysokie. Wielki, wielki plus za obrazki, gdzie panda przypomina pandę, a biedronka biedronkę. Przykłady są ciekawe i różnorodne, a ilustracje ładne i na tyle rzeczywiste, na ile powinny być.

książki dla dzieci

wiersze Brzechwy

Wiersze i bajki Brzechwy to klasyka, której nie może zabraknąć w księgozbiorze dziecka. Na razie czytamy tylko fragmenty, Kuba nie ma cierpliwości do dłuższych kawałków. Nie zostawiam też tej książki w zasięgu jego niesfornych łapek w obawie przed porwaniem, bo nie zniosłabym tego. Ale polecam książkę, choć dla trochę starszych dzieci. 
Liczby Obracanka to książka do nauki liczenia, ale Kuba ją uwielbia. Łapie i kręci biedronką, świnką, rozgwiazdą i czymś jeszcze. Dla mnie średnia, nie podoba mi się, że na ostatniej stronie jest powielona cyfra "jeden" z okładki. To trochę tak jakby po 9 miała znowu nastąpić 1. Można było na okładce zrobić 0. Ale z dzieckiem się nie dyskutuje, a ono jest zadowolone.

książki dla najmłodszych

książki dla dzieci

książki dźwiękonaśladowcze

Wydawnictwo Olesiejuk króluje w najprostszych książkach. Seria OnoMaTo jest przez nas przewałkowana milion razy. Dla Maluchów rozpoczynających przygodę z książkami ten format jest chyba najwygodniejszy, obrazki są jasne i czytelne, krowa wygląda jak krowa, sowa przypomina sowę, co niestety nie jest tak logiczne, bo mamy książki, w których bez podpisów nie dałabym rady. Jedyne zastrzeżenie - książki mogłyby być grubsze, 5 podwójnych stron to bardzo mało. I choć kosztują tyle co bochenek chleba z ziarnami to wolałabym zapłacić trochę więcej i mieć jeszcze dwie lub trzy strony. No i do dzisiaj nie wiem z jaką intonacją czytać "dylu dylu" przy obrazku skrzypiec, bo "plum plum"przy harfie opanowałam do perfekcji.
Z serii "Kto się ukrył?" mamy dwie książki - tutaj na plus są realne ilustracje oraz okienka, które zaciekawiają dziecko. Osobiście nie jestem fanką tych książek, ale ciężko znaleźć drugie tak rzeczywiste obrazki w książkach dla dzieci, a nie każdy ma okazję wywieźć dziecko na wieś żeby pokazać mu jak wygląda krowa. Ja, kiedy pierwszy raz zobaczyłam na żywo krowę, podobno powiedziałam "Jaki duży piesek". Dzięki tej książce moje dziecko nie popełni tego błędu ;)
Słowniczek obrazkowy "Moje pierwsze słowa" to moja ulubiona książka tego typu. Mamy ich kilka i ta zdecydowanie jest najlepsza. Ma najwięcej elementów na każdej planszy, plansze we wszystkich ważnych dla dziecka tematach tj. zwierzęta, zwierzęta wiejskie, transport, ciało i wiele innych. Obrazki są ładne, spójne, czasem co prawda trochę przerysowane, ale nie ma problemu z odgadnięciem co przedstawiają. Dodatkowo każdy jest podpisany, dlatego nawet jeśli Dziadek ogląda książkę z wnukiem to nie będzie miał problemu. Mężczyznom trochę trudniej identyfikuje się poszczególne obrazki, mój tata na przykład nie wiedział czym na planszy był biały prostokąt z mniejszym, czarnym prostokątem w środku - a to był smartfon. Dlatego brawa za podpisy, dzięki nim, każdy kto ogląda książkę z dzieckiem będzie tak samo nazywał poszczególne elementy.

książka dla dzieci

Pucio uczy się mówić

Pucio uczy się mówić i Pucio mówi pierwsze słowa to pozycje wydawnictwa Nasza Księgarnia. Słyszałam o książce wiele dobrego, ale tak naprawdę kupiłam ją, bo moje serce skradło imię głównego bohatera. Mamy w domu małego Pucika, do Pucia mu ksywką całkiem blisko.
Super pozycja na początek. W pierwszej książce "Pucio uczy się mówić" (kupuję!) mamy komplet wyrazów dźwiękonaśladowych. Pucia zastajemy w różnych sytuacjach w domu, na spacerze, w lesie i na wsi. Pojawia się płacząca dzidzia, czyli w naszym wypadku młodszy braciszek - temat mocno wałkowany w ostatnim czasie. Jest karcenie, nagradzanie, zabawa, zwierzęta, zmiana pogody - ogólnie pełen przekrój sytuacji z otaczającego świata. Druga część "Pucio mówi pierwsze słowa" (kupuję!) to dzień Pucia krok po kroku. Jemy z nim śniadanie, idziemy do przedszkola, świętujemy urodziny, kąpiemy się, kładziemy spać itp. Prosty opis codziennych sytuacji opatrzony prostymi, ale ładnymi ilustracjami bardzo do mnie przemawia. Nie ma tu rozpraszaczy, wszystko jest przemyślane, ale też nie odnosi się wrażenia, że czegoś w książce brakuje. Czasem mam poczucie, że za szybko omawiamy to co jest na danej stronie i mogłoby być tego więcej, ale to nie Ulica Czereśniowa i nie takie jest zadanie tej książki. Do Pucia również wracamy kilka razy dziennie i będzie nam jeszcze długo służył, bo książka przyda się nawet przy nauce czytania.

wiersze dla dzieci

A na koniec dwie perełki z wydawnictwa Nasza Księgarnia - książki z mojego dzieciństwa, przeczytane już n razy. Egzemplarz Kubusia za chwilę skończy 40 lat, wierszom Tuwima niedawno stuknęła 30. Nie muszę polecać, bo na pewno znacie Lokomotywę. Nie mogę się doczekać, kiedy będziemy to czytać razem, chórem - ja, Kuba i Junior2.

A Wy czytacie dzieciom? 
Jakie książki robią u Was furorę? 
Jakie książki z dzieciństwa zapadły Wam w pamięć?

Uściski,
A.

10/19/2017

Metamorfoza podłogi - jak szybko i tanio przemalować podłogę.

Metamorfoza podłogi - jak szybko i tanio przemalować podłogę.
Każdy kto mnie zna lub czyta mojego bloga zauważył, że lubię jasne wnętrza, w których przeważają biel i szarość. Gdybym urządzała mieszkanie od zera prawdopodobnie błagałabym M. o położenie białych podłóg. To moje marzenie. Niestety mieszkania nie urządzamy, a skuwanie płytek położonych trzy lata temu byłoby fanaberią. Co innego metamorfozy!

white interior

sypialnia marzeń

Widzieliście już jak przemalowaliśmy meble w kuchni, metamorfozie poddaliśmy również kilka innych rzeczy. Kiedy odkryłam, że istnieją farby do podłogi zamarzyłam żeby przemalować deski w sypialni. Mamy tam cienkie drewniane panele, których lata świetności już minęły, a ze względu na grubość nie można ich np. cyklinować. Podłoga jest zniszczona, a przede wszystkim ma mnóstwo przebarwień. Długo namawiałam M. na tą zmianę, właściwie od momentu przeprowadzki, nawet pytałam Was o rady na temat podłogi na Instagramie w kwietniu 2015
Niestety bez efektów! Minęły ponad dwa lata i nic! M. powtarzał, że nie zrobi z naszego mieszkania szpitala. Aż tu nagle naprzeciw moim marzeniom wyszła Tikkurila. Zaproponowali udział w akcji "Mała Wielka Zmiana". Wiedziałam, że się zgodzę, bo właśnie farbami Tikkurila odmieniłam kuchnię, stół i krzesła oraz biurko w moim domowym biurze. Przeczytałam maila M. i zapytałam się co o tym myśli proponując zmiany na przedpokoju. M. się rozmarzył, rozhulał i powiedział: "Napisz, że możemy pomalować też podłogę w sypialni". W tej samej minucie pisałam maila z obawy, że M. się rozmyśli.

jak pomalować drewnianą podłogę?

Jak szybko zmienić wnętrze?

Jak pomalować podłogę?

Tak oto zaczęły się zmiany w naszej sypialni. Paczka z farbami, w tym białą farbą Tikkurila Betolux Akva przyszła do nas już jakiś czas temu. Czekaliśmy na dzień, kiedy rodzice zabiorą Kubę i zaczęliśmy metamorfozę. Nigdy nie zgadniecie co zajęło nam najwięcej czasu... Otóż - wyniesienie łóżka z sypialni. Rama jest lekka, a wymiar najmniejszy możliwy 140x200. Jednak pod łóżkiem mamy autorską instalację M., czyli oświetlenie, które służy nam za lampki nocne i właściwie jest jedynym używanym źródłem światła. Do wyniesienia łóżka musieliśmy je rozkręcić, a przy okazji zdemontować tę instalację. Podczas gdy M. zajmował się tą skomplikowaną i czasochłonną operacją ja zdążyłam zeszlifować i dokładnie oczyścić oraz odtłuścić podłogę. Po odpowiednim przygotowaniu desek M. chwycił za wałek i w kwadrans pokrył podłogę pierwszą warstwą farby Tikkurila Betolux Akva. Malowanie zdecydowanie było najprostszym etapem - farba schnie naprawdę szybko, potrzebuje około 15 minut. Po godzinie M. nakładał kolejną warstwę.

Malowanie podłogi.


remont w domu

Metamorfoza podłogi

Jak malować podłogę?

malowanie drewnianych paneli

Malowanie podłogi

malowanie podłogi

Następnego dnia cieszyliśmy się ze świeżej, białej podłogi. I tak miało już zostać, ale zdecydowałam się na nałożenie trzeciej warstwy - tutaj wszystko zależy od upodobań. M. nie chciał nakładać, podobał mu się efekt, ja widziałam kilka miejsc "nieidealnych". Osobiście pomalowałam podłogę trzecią warstwą farby i nie macie pojęcia jaką dało mi to satysfakcję! Jest dokładnie tak jak chciałam. Jasno, czysto, biało. Farba, którą malowaliśmy, czyli Tikkurila Betolux Akva uzyskuje całkowitą trwałość po około dwóch tygodniach, ale już po jednym dniu jest gotowa do normalnego użytkowania. Należy pilnować jednak żeby np. nie przesuwać mebli. My przenieśliśmy się do salonu na dwa tygodnie i na tydzień wyjechaliśmy na wakacje. Natomiast jeszcze przed naszym wyjazdem Kuba z kuzynką zrobili dokładny test jakości farby. Spróbujcie wytłumaczyć roczniakowi, że do tego jednego pokoju nie wolno wjeżdżać jeździkiem... Nie podziałało. Podłoga przetrwała bez uszczerbku dziką jazdę jeździka z plastikowymi kółkami, rzuty drewnianymi zabawkami oraz zabawę z ryżem (czyli peeling). Pusty pokój był idealnym placem zabaw dla dwójki maluchów. Na ich nieszczęście dzień po urlopie wnieśliśmy meble i wróciliśmy do sypialni.


białe deski

przemalowana podłoga
 
biała sypialnia

białe wnętrze

biała podłoga

białe wnętrze

metamorfoza sypialni


Minęło już trochę czasu, sporo osób widziało naszą nową podłogę. Wiecie jakie jest moje ulubione pytanie, które słyszałam również bardzo często po przemalowaniu kuchennych szafek? Czy podłoga się bardziej brudzi? Otóż nie, podłoga brudzi się tak samo. Kurz jest po prostu bardziej widoczny. Ale wolę odkurzać podłogę dwa razy częściej niż hodować na niej bezkomórkowe i bezjądrowe formy życia ciesząc się, że ich nie widać ;)

brzuch ciążowy

Dlatego jeśli macie w domu kawałek podłogi, za którą nie przepadacie to szykujcie farbę, wałki i do dzieła! Niby mała zmiana, a dała wielki efekt i cieszy mnie codziennie, gdy otwieram oczy :)

Jak Wam się podoba?
Jakieś pytania?

Uściski,
A.

10/13/2017

Jak urządzić pokój dziecka, czyli co u Kuby piszczy.

Jak urządzić pokój dziecka, czyli co u Kuby piszczy.

Pomysł na pokój dziecka.


Dwa lata temu szukając inspiracji do pokoju Kuby marzyłam, aby stworzyć piękny pokój w stylu skandynawskim - jasne (białe lub szare) ściany, delikatne dekoracje, mało zabawek na wierzchu, pastelowe dodatki. Wszystko stonowane i wyciszające. I ładne. Mnóstwo przepięknych wnętrz w tym stylu znajdziecie na moim Pinterest w folderze Kids Room.

Drugim pomysłem był pokój w stylu marnistycznym. Uwielbiam połączenie białego z granatem i czerwienią, bliskie są mi morskie klimaty, choć boję się wody i nie umiem pływać. Natomiast M. kocha wodę i żagle, dodatkowo mieszkamy dość blisko morza, dlatego ten wybór wydawał się słuszny.

Kombinowałam nad odcieniem bieli ;) do pokoju Kuby, a któregoś dnia M. postawił mnie przed faktem dokonanym - pomalował ściany w pokoju naszego potomka na beżowo - dwie są w kolorze Cappuccino, a dwie w Cotton Candy. To dwa różne kolory, ale na ścianie różnicy nie widać. Kupiliśmy białe łóżeczko, a po chwili dokupiliśmy komodę, regał i przewijak, który przemalowałam, też na biało. Tuż przed narodzinami udało nam się powiesić półki heksagony

Kuba zamieszkał w swoim pokoju, kiedy miał trochę ponad miesiąc. Już chyba wspomniałam, tutaj lub na Instagramie, że czułam się jak wyrodna matka. Ale po czasie nie żałuję decyzji, bo do teraz ładnie śpi, choć ostatnio, kiedy wyjęliśmy mu szczebelki zaczął nocne wędrówki do naszego łóżka.

Wracając do pokoju... Doszedł basen, tipi, jeździk, wózek, auta i zabawki, mnóstwo kolorowych rzeczy... Ze stonowanego pokoju przeszliśmy w całą feerię barw. I z jednej strony miałam ochotę schować to wszystko, a z drugiej nie chciałabym ograniczać dziecku dostępu do rzeczy na tym etapie rozwoju. Nie chciałam też zadowolić się pierwszymi lepszymi pojemnikami na zabawki. Uważam, że lepiej poczekać i wydać pieniądze raz niż kupić, nawet za grosze, coś tymczasowego. 

Pokój półtorarocznego chłopca


Dlatego dziś pokażę Wam pokój JJ'a sprzed miesiąca. Teraz nie ma w nim przewijaka, basen i tipi zmieniły miejsce, pojawiła się mała sofa i stolik oraz wymarzone, idealne pojemniki na zabawki. 

pokój dziecka

Tipi - moja duma. Uszyłam je w prezencie urodzinowym na roczek JJ'a. Podłoga jest miękka, przyjemna do leżenia, bo między dwiema warstwami materiału jest podwójna (lub potrójna, nie pamiętam) warstwa watoliny. Góra też zrobiona prawie profesjonalnie - wszystkie szwy są ukryte, nie znajdziecie postrzępionych brzegów czy wystających nitek. Nieźle się napracowałam i jestem bardzo zadowolona z efektu.
Czy Kuba jest zadowolony? Nie powiem, że spędza w namiocie godziny, a ja mam czas dla siebie... Ale codziennie wskakuje tam żeby się schować, zrobić "a kuku". Czasem czytamy tam książki (a czytamy dużo), a był czas, że Kuba swoje popołudniowe drzemki odbywał w tipi. Teraz kładziemy się tam na "tuli, tuli", kiedy jest jeszcze zmulony po drzemce i potrzebuje chwili na dojście do siebie.
Mam jednak świadomość, że tipi to gadźet na lata, dlatego zainwestowałam w dobre, grube płótno żeby za kilka lat służyło jako baza dla moich chłopaków.

kids room

tepee

tipi dla dziecka

namiot

tipi

Kolejny element pokoju, który wykonaliśmy sami to lampa. Chciałam coś typowo dziecięcego, ale te w sklepach albo nie trafiały w mój gust albo w portfel. Dlatego na bazie chyba najtańszej lampy z IKEA zrobiliśmy balon, którym w siną dal lecą i dolecieć nie mogą Miś oraz dwa Kreciki. Lampa powstała z tego co mieliśmy pod ręką, po kosz schodziłam do piwnicy. Jakieś 25 lat temu Zajączek przyniósł mi w nim słodycze - prawdziwy vintage!

pokój dziecka

lampa balon

Na trzech wąskich półkach przy drzwiach mieszkają książki. Nie jest to stała ekspozycja - dwie dolne półki wertujemy dzień w dzień, razem z książkami, które stoją na regale. Na razie czytamy tylko te z twardymi kartkami i małą ilością tekstu - wszystkie są w zasięgu małych rączek. Pozostałe książki są na przyszłość, duża część to moja kolekcja z dzieciństwa. Ze względu na książki zdecydowałam się na wysoki regał, bo jestem pewna, że w dużej mierze zostanie nimi wypełniony. Chciałabym zaszczepić w dzieciach miłość do literatury i mam nadzieję, że będą woleli spędzić czas z książką niż z grą komputerową... Marzenie...

diy kids room lamp

Mamy też misie, w sensie pluszaki, maskotki czyli kurzozbieracze. Mieszkały na oknie, ale przestały się mieścić. Mieszkały pod przewijakiem (jak na zdjęciu), a teraz mieszkają w materiałowym koszu. Jest jeden, którego Kuba kocha - słoń z polaru minky, którego dostał od Cioci Asi, specjalistki od bezpieczeństwa kosmetyku. Kuba musiał wyczuć, że słoń jest bezpieczny, bo któregoś dnia wybrał go z całej plejady pluszowych gwiazd, zabrał do łóżeczka i od tej pory nie ma snu bez słonia. Cała reszta służy tylko do tego żeby zrobić bałagan w pokoju.

pokój chłopca

Basen to chyba najlepsza rzecz jaką mamy w pokoju. Nie ma dnia żeby do niego nie wskoczył, nie rzucał piłkami, nie bawił się. Na początku kupiliśmy tylko piłki, a na wyprzedaży w Auchan kupiłam wielki dmuchany basen. Nie cierpiałam go! Był wygodny, kiedy w pokoju było o połowę mniej rzeczy i kiedy Kuba był za mały żeby pokonać szare ścianki obecnego. Ale rozlazłość niebieskiego słonia doprowadzała mnie do szału, jego pstrokacizna tak samo, a najgorsze było to, że stał przy kablu internetowym i regularnie rozłączał nam internet ;) Kupiłam mniejszy, który okazał się mikrusem, szczególnie w stosunku do słonia. Dlatego w rezultacie zamówiłam ten ze zdjęcia i jest idealny. Plusem jest ściągany pokrowiec, choć jak na razie stosujemy zasadę, że nie ma jedzenia i picia (poza wodą) w dziecięcym pokoju.

miękki basen

kids room decor

pokój niemowlaka

Naprzeciwko tipi i regału, we wnęce, mieszka łóżeczko. Już wkrótce zmienimy je na łóżko starszego brata, a klatkę z krzywą szufladą (co zauważyłam w tej chwili, może dlatego, że szuflady nie używamy) zabierzemy dla młodszego. Polecicie jakieś fajne wyrko?
Komoda sprawdza się idealnie, mieści wszystkie ciuszki Kuby, a teraz, po ostrej selekcji, również pampersy, które przechowywałam pod komodą. Mogłabym je wyjąć do zdjęcia żeby było ładniej i estetyczniej, ale wolę pokazać jak jest naprawdę. Przy dwójce, kiedy zamieszkają już razem, z komody wylecą pampersy, pościele itp. Każdy dostanie 1,5 szuflady i myślę, że się pomieścimy. Jak będą starsi ich ciuchy wylecą do szafy ubraniowej na korytarzy -ten system praktykowała moja mama i sprawdził się przez całe życie, a przynajmniej nie będziemy zagracać pokoju, do którego z czasem dojdzie trochę koniecznych mebli.

nursery

pokój malucha

Na ścianach, poza heksagonami, są plakaty. Dwa wielkie z motywem Formuły 1 - oboje (ja i M.) jesteśmy fanami Formuły, którzy spędzają godziny przed TV żeby patrzeć jak kilkunastu facetów jeździ przez dwie godziny w kółko z chorą prędkością. Wiemy, że Kuba i Junior II też zarażą się naszą pasją, poza tym to chłopaki, więc auta zawsze będą spoko. Przy drzwiach wiszą zwierzątka - darmowe plakaty, które pobrałam od zdolnej Weroniki z bloga Mavelo. Zdecydowanie strzał w dziesiątkę - budzą większy entuzjazm niż auta.

komoda hemnes


To tyle z pokoju Kuby.

Jak Wam się podoba? 
Jak schowalibyście zabawki? 
Jakie łóżko wybralibyście jako kolejne? 
Gdzie postawilibyście basen i tipi?

Uściski i udanego piątku,
A.
Copyright © 2016 Agafia J , Blogger