10/27/2013

Kuchennie - część 2.

Kuchennie - część 2.
Witajcie,

dzisiaj nadal mieszkaniowo i nadal nie wychodzę poza kuchenne terytorium :) Zapraszam Was do kuchni, "całej" kuchni, a nie tylko na fragment ściany jak ostatnio. Zacznę jednak od tego jak było kiedyś.

Nasze mieszkanie przeszło sporą metamorfozę. Kilka lat temu pełniło funkcję biura, potem awansowało na domową "graciarnię- siłownię - suszarnię - pracownię". Podsumowując - na wszystko jednocześnie. Na dowód (i podkreślenie zmian) wyszukałam zdjęcie:


Wnęka, którą widzicie na zdjęciu: między drewnianą ścianą z szybami i ścianą widoczną po lewej stronie to obecnie nasz aneks kuchenny. Ścianę po lewej stronie trochę przedłużyliśmy, dzięki czemu trochę rozdzieliliśmy strefy: kuchenną i wypoczynkową. 

Kuchnię projektowaliśmy wspólnie z M. Moim pomysłem był barek. Kuchnia jest dokładnie na wprost drzwi wejściowych, dlatego chciałam, aby kamuflował ewentualny bałagan. Jak się w trakcie mieszkania okazało - jest on ulubionym miejscem spoczynku wszystkich gości. Aż żal, że mogą usiąść przy nim jedynie dwie osoby. 



Ponieważ nie możemy mieć w kuchni szafek wiszących M. zaprojektował słupek - szuflady, piekarnik i pojemna szafka - bez niego nie pomieścilibyśmy większości rzeczy. Swój udział w projekcie miał również stolarz - zaproponował nam, aby zamiast głębokiej szafki w kuchni, do której mielibyśmy problem z dojściem, zrobić szafkę od strony pokoju. Zyskaliśmy praktyczne miejsce, które mieści serwis kawowy, kieliszki i... puszki z ciastkami :)

Widok na kuchnię na początku maja:


Dzisiaj: 

Słupek obok którego przez szybę można popatrzeć na sypialnię (z maja):


Oczywiście widok zasłoniliśmy :) Jednak zamiast postawić ścianę zdecydowaliśmy się na folię matującą. Dzięki temu mamy w mieszkaniu sporo światła - okna w sypialni wychodzą na zachód.


Na koniec widok z kuchni na część "salonową" i na drzwi wejściowe. 


I właśnie zauważyłam, że nie mam takiego zdjęcia w aktualnej wersji kuchni :) Dlatego jako alternatywę "wrzucę" jeszcze kilka ujęć.


Widoczny murek to tapeta. Sprawuje się doskonale - wszystkie zabrudzenia usuwam przetarciem szmatką. Jedynie nad płytą zdecydowaliśmy się na mleczną szybę. Bardzo dużo gotujemy i wiem, ze bez niej miałabym dzisiaj na "murku" pomidorowy wzór. Szyba ma jeszcze drugie i trzecie zadanie: jest naszą tablicą do pamiętania o przepisach, wydarzeniach, zakupach, a goście uwielbiają zostawiać na niej ślad swojej obecności.




Kuchnia jest praktycznie skończona. Brakuje tylko trzeciej półki na przyprawy - czekają już w szeregu na blacie. Poszukuję też ładnego ozdobnika na ścianę nad zlewem - obrazek, tabliczka, napis? Mam nadzieję, że wkrótce coś wypatrzę. 

Pozdrawiam i mam nadzieję, że spodobał się Wam nasz zakątek zwany kuchnią.

Udanej niedzieli!

Agafia 


10/21/2013

O roślinkach i muffinkach.

O roślinkach i muffinkach.
Witajcie,

bardzo mi miło, że poprzedni post miał tak pozytywny odbiór :) Dziękuję za komentarze, za odwiedziny nowych osób i za to, że licznik codziennie nabija nowe odwiedziny. To dla mnie duży impuls żeby pisać dalej.


Już wkrótce, mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu, pokażę zakątek w mieszkaniu szumnie nazywany kuchnią :) Tymczasem post, który miał się tutaj pojawić w sobotę, ale wpadłam w wir prac porządkowych i nie zdążyłam go napisać :)

Uwielbiam sobotnie poranki, kiedy uda mi się zwlec z łóżka o świcie, jeszcze przed M. Lubię ciszę panującą dookoła. Lubię fakt, że przede mną długi dzień. Lubię szybko posprzątać i cieszyć się ładem oraz spokojem. Generalnie: lubię soboty. W ostatnią miałam dodatkowy bodziec do działania. Mimo oszronionych dachów na niebie świeciło słońce! (W przeciwieństwie do dzisiaj - idąc do pracy moje buty przemokły od spodu i od góry...)
Wykorzystałam ładną pogodę i zrobiłam trochę zdjęć.
Mamy nowego lokatora - Pana Wrzosa. Nie rośnie w górę tylko w bok ;) Chyba ciągnie do słońca.


Zioła, które pokazywałam tutaj [KLIK] przeszły małą zmianę. Niestety nie przetrwały naszego urlopu. I wbrew Waszym podejrzeniom nie uschły... Zgniły od nadmiaru wody :) Dlatego rukolę siałam po raz drugi, na szczęście rośnie błyskawicznie.  


No i pora na sekret. Nie zdradzałam Wam jeszcze, że znajomi kojarzą nas i nasze cztery kąty z jedzeniem... Nie dlatego, że wyglądamy jak pączki. Jeszcze nie ;) Po prostu kiedy zapraszamy przyjaciół staramy się przyrządzić coś nowego i ciekawego. Oboje uwielbiamy gotować (stąd ilość przypraw). Ja dodatkowo jestem kojarzona z babeczkami - były częścią weekendu.


Tym razem czekoladowe z powidłami  borówkowo - gruszkowymi domowej roboty.




W tle zdjęć mój przepiśnik. Stworzyłam go dawno, dawno temu, ale chyba nie było okazji zaprezentować go wcześniej.



Wyszedł post wielotematyczny :)

pozdrawiam i do przeczytania wkrótce!

A.


10/13/2013

W mojej kuchni - część 1.

W mojej kuchni - część 1.
Witajcie!

Na początku dziękuję za odwiedziny, za nowych obserwatorów oraz za komentarze - wyczekuję ich z niecierpliwością, są jedną z najmilszych części blogowania. Dziękuję :*

Dziś nareszcie będzie o naszym mieszkaniu. Wszystko dlatego, że jesień nastraja mnie pozytywnie, szczególnie taka ciepła, złota, polska jesień jaką cieszyliśmy się w minionym tygodniu.

Z tej okazji pokażę Wam to, co chciałam zaprezentować już dawno - fragment naszej kuchni. Tak, tak - zacznę od małych fragmentów, na całość trzeba będzie poczekać :) Mam nadzieję, że "zapowiedź" się Wam spodoba.

Kuchnia jest w naszym mieszkaniu miejscem chyba najważniejszym. Pracowaliśmy nad nią najdłużej. Najpierw była tylko wnęką naprzeciw drzwi wejściowych. W drugim etapie była pomalowaną na biało wnęką naprzeciw drzwi wejściowych. W trzecim etapie przyjechał do nas stolarz z meblami. Byłam dość mocno zaniepokojona, gdyż M. akceptował ostateczny projekt beze mnie i kolory też wybierał sam. Wiedział, że moim marzeniem będzie biel połączona z drewnem. Kiedy powiedział, że drewno jest oliwkowe nie wiedziałam co myśleć, ale efekt przerósł moje oczekiwania. Wszystko wyszło idealnie i  mogliśmy przystąpić do kolejnego etapu - wyposażania i dekorowania.

Jednym z pierwszych kroków były półki na przyprawy. Lubimy gotować, więc pod ręką musimy mieć plejadę ziół. Mieliśmy już słoiki, a biegając po Ikei w jednej z aranżacji dostrzegliśmy półkę stworzoną do przypraw. Oto ona:

zdjęcie z ikea.pl

Oczywiście zaaranżowana ikeowska kuchnia, w której wisiała półka była doskonale "oskubana" przez klientów z etykiet przy produktach. Nasza tajemnicza półka również nie miała nazwy, ceny czy lokalizacji. Ale logicznie stwierdziliśmy - będzie w dziale z półkami. Zeszliśmy na parter - półki nie było. Przeszliśmy do przechowywania, następnie do kuchni. Brak oczekiwanego rezultatu zmusił nas do powrotu na piętro do kuchni. Dwa razy zrezygnowani doszliśmy do kas, ale chęć posiadania półek była większa. Oczywiście próbowaliśmy wytłumaczyć obsłudze o co nam chodzi, jedną z Pań zabraliśmy nawet do kuchni z półką i nic... Aż w końcu dowiedzieliśmy się, że półki znajdziemy w dziale dekoracje. Tak! Nasza półka to podstawka pod ramkę, ale perfekcyjnie pasuje do pojemników na przyprawy.




Miejsca na półkach brakuje, a ponieważ wróciliśmy z wakacji z nową porcją przypraw musimy kupić kolejną "podstawkę do ramki". 
Dziękuję jeżeli dotarliście do końca :)

Pozdrawiam,
Agafia.



10/10/2013

Kulinarnie - szpinakowe tartaletki.

Kulinarnie - szpinakowe tartaletki.
Witajcie!

Miałam dzisiaj napisać o Krecie, ale zabrakło mi weny, dlatego będzie o szpinaku.

Uwielbiam szpinak! Pamiętam jak przyrządziłam go po raz pierwszy - był paskudny, ale okazało się, że za bardzo oszczędzałam na...  soli. Dziś szpinak jest dla mnie rozwiązaniem na nakarmienie niezapowiedzianych gości, nakarmienie tłumu zapowiedzianych gości, a także ciekawą alternatywą na wszystkie imprezy "z dala od stołu". Co z nim robię?

Po pierwsze: przygotowują "masę" szpinakową. Szpinak (zazwyczaj mrożony) wrzucam na patelnię, posypuję solą, pieprzem ziołowym, papryką ostrą i słodką. Dodaję posiekany lub wyciśnięty czosnek. Kiedy szpinak jest rozmrożony wlewam rozbełtane jajko. Aby urozmaicić smak i potrawę dodaję gyros z kurczaka lub fetę - pokrojoną w kostkę albo rozgniecioną w całej masie. Druga opcja jest wygodniejsza, bo nie trzeba kroić fety.

Tak przygotowaną masę stosuję jako samodzielny dodatek, pastę na kanapki lub w moich ukochanych tartaletkach.

Szpinakowe tartaletki



Arkusz ciasta francuskiego kroimy na 12 prostokątów. Umieszczamy je (razem z papierem) w zagłębieniu formy na muffinki, a następnie wypełniamy masą szpinakową.




Nie macie formy na muffinki? Wystarczy zwyczajna blacha. Ciasto francuskie kroję wtedy na 24 mniejsze kwadraty. Na środek każdego kawałka kładę łyżeczkę masy szpinakowej, po czym łapię rogi, zawijam je do środka i sklejam. Jeśli nie wychodzi to można też lekko zagiąć boki. Tartaletki piekę przez około 15 minut w piekarniku z termoobiegiem, temp. 180 st.C.







Smacznego i do przeczytania... mam nadzieję w weekend.

Agafia

10/06/2013

Jak szybko mija czas...

Dziś będzie inaczej, bardziej jesiennie...

Poprzedni post opublikowałam przed wyjazdem na wakacje... Urlop był wspaniały, słoneczny... Wróciliśmy równo tydzień temu, opaleni, zadowoleni, z walizkami wypchanymi ziołami, rakiją, ceramiką i... piaskiem ;)

Niestety ostatni tydzień był dla mnie bardzo, bardzo smutny i mimo braku zajęć, wielkiej bezczynności trwał niesamowicie długo, a zarazem okropnie krótko... Filozoficznie i zawile się tutaj zrobiło.

Dlatego żeby zakończyć radośnie i klarownie - kilka godzin temu zostałam ciocią! :)

A.

Copyright © 2016 Agafia J , Blogger