Witajcie wieczorową porą,
pozostaję w temacie udoskonalania rzeczy z IKEI i co sobie właśnie uświadomiłam - to nie jest ostatni post tego typu :) Nie żeby te wszystkie "szwedzkie" rzeczy wymagały korekty, ale jednak dzięki drobnym poprawkom nabierają bardziej personalnego charakteru.
Jak poprawić ścierki :)
Przeróbka, którą przed chwilą popełniłam to chyba najszybsze "zrób to sam" w moim życiu. Tym razem w obroty wzięłam najtańsze, najzwyczajniejsze ścierki. Wyszukałam w sieci grafiki, wydrukowałam i za pomocą rozpuszczalnika nitro przeniosłam na tkaninę.
Jak to zrobić? Nie będę kopiowała jednego z wielu kursów, które są do znalezienia w sieci. Korzystałam z wiedzy, którą nabyłam podczas przeglądania wielu blogów już ponad rok temu (tak, tak - od ponad roku chciałam spróbować transferu, długo się zbierałam). W google trzeba wpisać "transfer nitro na tkaninę".
Grafiki nie wyszły idealnie, ale to pierwszy raz, więc z następnymi będzie lepiej - wiem już, że muszę włożyć trochę więcej siły w odbijanie.
Klatka i napis "forget love..." pochodzą z bloga Deco-szuflada, zaś francuską grafikę mam dzięki uprzejmości Lilli z Kokonu Lilli.
Cieszę się jak dziecko, bo ścierki wyglądają dużo ładniej. Poza tym przyszła do mnie wyczekiwana paczka! Czytałam o tych książkach już od dłuższego czasu, ochom i achom nie było końca, więc skusiłam się od razu na trzy numery (na trzy, bo tylko trzy są jeszcze dostępne). Pierwszy och był w momencie odpakowania paczki, bo każda z książek jest oddzielnie zapakowana.
Zdjęcia zdradzają wszystko, chyba już wiecie co do mnie dotarło. Uciekam czytać bruliony, a Wam życzę dobrej nocy i udanego wtorku.
Szykuję dla Was niespodziankę! Wpadajcie na bloga w czwartek :)
Poza tym dziękuję za komentarze pod poprzednim postem i za poświęcenie chwili na przeczytanie tego. Nic nie cieszy mnie tak bardzo jak te kilka linijek słów płynących od Was :) Dzięki temu wiem, że ktoś czyta moje wypociny. A jeżeli komuś mało to zapraszam na Instagram.
Uściski,
A.
fajny pomysł... każdy może "wydrukować " co chce... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasiu, dokładnie tak! Najfajniejsza jest ta dowolność. M. już pracuje nad grafikami :)
Usuńściereczki fajny pomysł ja juz dawno temu robiła transfer ale gónie na woreczkach i drewienkach , Twoje ściereczki fajne sa , a niedawno tylko musze odszukać u kogo zobaczyłam transfer na olejek lawendowy super! i nie śmierdzi tak jak nitro
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a bruliony Mimi i Zorkiego mam wszytkie ;)
UsuńDziękuję :) Na olejek lawendowy? Ciekawie, choć mi tam zapach nitro aż tak nie przeszkadzał - na studiach przetrwałam laboratorium z organy i już chyba żaden chemiczny zapach nie będzie mi straszny :)
UsuńPS: Szczęściara jesteś! Ja na pierwsze bruliony już się nie załapałam :)
może ktoś kiedys bedzie sprzedawał , chiociaż ja swoich nie sprzedam nigdy ;) hihihih bardzo je lubie
UsuńJakoś nigdy nie myślałam o transfetowaniu grafik... otworzyłaś mi oczy, że to czego nie chce mi się przenosić na tkaninę "z łapy" mogę przenieść fizycznie... efekt jest świetny i właśnie może takie niedociśnięcie jest właśnie fajne.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia w czwartek ;) ciekawe co tam majstrujesz
:) Heh, bo ja nie potrafię przenieść "z łapy", więc musiałam sobie radzić inaczej :D Cieszę się, że podsunęłam jakiś pomysł.
UsuńA powiedz jak teki nadruk zachowuje się w praniu?
UsuńNo właśnie sprał się trochę :/ Nadal widoczny, ale myślałam, że będzie lepiej. Będę jeszcze raz testowała :)
UsuńNo właśnie ...mnie cieszę komentarze i taka personifikacja rzeczy...bardzo fajny pomysł na ściereczkę...transferów nigdy nie robiłam więc chyba czas aby czegoś nowego się nauczyć
OdpowiedzUsuńDzięki :) A transferu spróbuj. Tyle rzeczy można ozdobić. U mnie kolejne będą chyba poduszki :)
UsuńTeż się od dawna czaję na nitro,a motywacji ciągle brak. Efekt świetny. Mówisz, że siłą je brać? ;)
OdpowiedzUsuńA książki. Ach. Uwielbiam jeśli ktoś wkłada trud w zapakowanie czegoś ładnie specjalnie dla mnie!
Klaudyna, u mnie było tak samo. jedna z wydrukowanych grafik leżała 1,5 roku w kalendarzu :) No i tak - trzeba siłą :D
UsuńKochana, postanowiłam odpisac tutaj, nie w mailu - dziękuję, że się odezwałaś, bo przy okazji poznałam Twój fajny blog:) Miło mi będzie Ciebie teraz odwiedzać, dziękuję, że o mnie wspomniałaś :) Sciereczki pięknie odmienione, lubię takie DIY:) Ja transferuję innym preparatem, ale o tym na pewno czytałaś na moim blogu :) Metod jest wiele, każdy ma swoją ulubioną, ale efekt zawsze tak samo cieszy:) Pozdróweczki, iszart
OdpowiedzUsuńWspomniałam, bo dzięki Tobie mam nowe ściereczki. Grafika z tekstem o czekoladzie jest rewelacyjna, a już kilka innych mam na oku i jeśli użyję to też na pewno podlinkuję :)
UsuńDziękuję za komplementy i zapraszam ponownie :)
Świetny pomysł na ściereczki :)) może bym zgapiła do siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Zgapiaj śmiało :) pozdrawiam!
Usuńświetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie mogę sie zabrać za te transfery. Bardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńJa zabierałam się ponad rok :) Ale warto, bo efekt jest natychmiastowy :)
Usuń